OOOO wczesna jesień... jak śpiewała
Nosowska:) Październik w tym roku póki co nas rozpieszcza
temperaturami iście letnimi. Szkoda by było więc zmarnować
ostatnie ciepłe dni na siedzenie w piaskownicy. Dzisiaj propozycja
wycieczki niedalekiej aczkolwiek bardzo ciekawej. W piątkowe
przedpołudnie wraz z ciocią Ż wybraliśmy się do Tyńca.
Tyniec (obecnie dzielnica Krakowa)
oddalony jest zaledwie o około 10 km od centrum miasta. Znany
Krakowianom i pewnie nie tylko głównie z usytuowanego tutaj Opactwa
Benedyktynów. Monumentalna budowla wznosi się na wapiennej skale
tuż nad Wisłą.
Dzieje klasztoru są co najmniej burzliwe, jak
większości warownych budowli. Został niejednokrotnie zburzony,
odbudowany, przebudowany, zrujnowany i znowu odnowiony, napadnięty
przez Tatarów, Czechów i pewnie innych też. Jadąc do Tyńca od
strony autostrady najlepiej skręcić w ul. Benedyktyńską i
dojechać nią nad samą Wisłę, w miejsce dawnej przeprawy
promowej. Jest tam spory parking, bufet ze stolikami na powietrzu
oraz przystanek tramwaju wodnego. Stamtąd udajemy się ścieżką w
górę rzeki.
I tutaj będzie trochę geologii. Idąc wspomnianą
ścieżką po lewej stronie mamy pionową wapienną skałę, na
której stoi Klasztor po drugiej zaś stronie skałki w Piekarach. To
zręby czyli formy tektoniczne powstałe na skutek pękania sztywnej
powierzchni i wypiętrzania jej wzdłuż uskoków. Miały na to wpływ
ruchy związane z wypiętrzaniem i nasuwaniem się Karpat. Cała
okolica zbudowana jest podobnie. Mamy wapienne wzgórza oddzielone od
siebie głębokimi zapadliskami. Jednym z nich płynie Wisła. Jest
to tzw. przełom pozorny.
Na ścieżce, kilkadziesiąt metrów od
parkingu, natrafimy na spory odłamek skalny, który oderwał się w
od zrębu na skutek trzęsienia ziemi, które miało miejsce
prawdopodobnie w XVIII wieku. Miało ono prawdopodobnie siłę 8
stopni w skali Richtera.
Idąc wałem wzdłuż Wisły możemy
podziwiać coraz szerszy widok na Opactwo.
 |
Widok na Opactwo z wałów |
Droga po kilkuset metrach
skręca w lewo, aby okrążyć ogrody klasztorne i wyprowadzić nas z
powrotem do ul. Benedyktyńskiej. Kamienną drogą wśród starych
drzew docieramy do klasztornych bram.
Dziedziniec jest bardzo zadbany
i malowniczy. Jest tutaj kawiarnia oraz sklep z produktami
benedyktyńskimi (syropy, wina, nalewki, zioła itp.).
Z murów można
podziwiać widoki na przełom Wisły, a nawet przy dobrej widoczności
panoramę Beskidów. Dla dzieci atrakcją może być spora zabytkowa
studnia z wielkim kołem. Warto również wspomnieć, że w sklepiku
są lizaki:)
 |
Studnia na klasztornym dziedzińcu |
 |
Widok z murów na Wisłę i Beskidy |
Klasztor najlepiej prezentuje się z
drugiego brzegu – z Piekar. I tu ciekawostka; widok ten
wykorzystano w filmie „Ogniem i Mieczem” jako „Bar wzięty”.
Tyniec to także idealne miejsce na
spacery i to szczególnie jesienne. Wspomniana wcześniej zrębowa
budowa geologiczna okolic sprawia, że miejsce jest bardzo
urozmaicone. Lasy Tynieckie to drugi co do wielkości (po Lesie
Wolskim) kompleks leśny w granicach miasta Kraków. Gęste lasy
głównie liściaste, z dużym udziałem dębu występują tutaj na
zmianę z murawami kserotermicznymi na wierzchowinach.
 |
Jesienny las na Boguciance |
Fundacja
Miejski Park i Ogród Zoologiczny wyodrębniła na okolicznych
wzgórzach kilka tzw. uroczysk. Są to szczególnie atrakcyjne
fragmenty krajobrazu z tablicami informacyjnymi oraz wyznaczonymi
szlakami spacerowymi. Mamy więc między innymi Uroczysko Tyniec,
Kowadza, Wielkanoc (fajna łąka z południową ekspozycją, można
się opalać). Dokładna mapa wraz z opisem dostępna jest na stronie
http://zoo-krakow.pl/szlak_lasow/vtour.html.
Polecam też zbaczanie ze szlaków w
poszukiwaniu ładnych polanek, grzybów i nieczynnych kamieniołomów.
 |
Kania ... albo i nie:) |
 |
Goździk kartuzek | | |
Po spacerku skoczyć można na kawkę
do restauracji tarasy Tynieckie usytuowanej w sąsiedztwie parkingu
nad Wisłą. Miejsce ładne, jest placyk zabaw dla dzieci
(ogrodzony). Co do jedzenia się nie wypowiem bo nie próbowałam.
Kawa mrożona słodka jak cholera.
Zachęcam wraz z ciocią Ż do
odkrywania Tyńca i okolic.