piątek, 30 sierpnia 2013

Na kolejowym szlaku – Chabówka.

Pociągi rządzą. Wszystko co z nimi związane. Bajki o pociągach, książki o pociągach, filmy o pociągach, ubrania i kilometry drewnianych torów układanych co dzień od nowa, inaczej. Lokomotywy i wagoniki są wszędzie. Jednym słowem dzieci mają kolejowego hyzia. Tak, dzieci... Dziuńka była indoktrynowana od wczesnego niemowlęctwa i już przejawia pierwsze symptomy ześwirowania. No więc siadujemy na peronie i obserwujemy pociągi, czasem się przejedziemy kilka stacji ale prawdziwą mekką małego kolejarza jest Chabówka. Ooo tak, to jest szał:)

Niewielka wioska w zasięgu spaceru od Rabki, na szlaku kolejowym w Krakowa do Zakopanego, byłaby pewnie zupełnie nieznana gdyby nie mieszczący się tam skansen kolejowy. 


Na bocznych torach podziwiać można różnej maści parowozy, elektrowozy, wagony, pługi, dźwigi i inne cuda. Co ważne szczególnie dla dzieci, wszystkiego można dotknąć, wszędzie wejść, wdrapać się do kabiny lokomotywy a nawet poprzestawiać zwrotnice. Nikt tam z batem nie stoi, a pracownicy są dość wyluzowani. Poza sezonem ciężko znaleźć kogoś żeby zapłacić mu za wstęp:) W sezonie czy w weekendy bilety sprzedawane są przy wejściu. Normalny kosztuje 7 zł, ulgowy 3,50 a dzieci poniżej 4 lat wchodzą za darmo. Teren skansenu nie jest szczególnie duży ale zagęszczenie eksponatów sprawia że jest co oglądać. Są nawet ławeczki i altanki więc można urządzić sobie kolejowy piknik w stylu retro (jajko na twardo i rozpaćkany pomidor obowiązkowe).







Podczas wakacji, w każdą sobotę i niedzielę, stare lokomotywy odżywają. Są pucowane, w kotłach bucha para i specjalne zabytkowe składy zabierają chętnych na przejażdżki. Obecnie pociągi retro kursują do Mszany Dolnej i z powrotem. Przejażdżka trwa około 2 godzin, a wrażenia są super. I znowu można wychylać się przez okno, stać na platformach pomiędzy wagonami, biegać po wagonach. 


Stuletnia lokomotywa ciągnąca retro skład.

A propos wychylania się przez okna :)
Obsługa jest bardzo sympatyczna. Trasa jest bardzo malownicza, beskidzko – gorczańska. Szkoda że chwilowo regularne kursy nie odbywają się dalej do Dobrej i Limanowej ale miejmy nadzieję że to się zmieni.

Raz w roku, przy końcu sierpnia parowozy w Chabówce mają swoje święto. Od 9 lat odbywa się wtedy Parowozjada. Przez 2 dni organizowane są pokazy parowozów, zawody drużyn trakcyjnych, przejażdżki zabytkowymi składami do Dobrej i Zakopanego.
Byliśmy w tym roku pierwszy raz i trzeba przyznać że robi to wrażenie. Dzieciaki były trochę przestraszone, bo głośno okropnie i luda kupa. Miłość do pociągów jednak zwyciężyła i nie uciekli w popłochu. Dziunia w prawdzie o mało nie zeszła na zawał gdy z 10 parowozów zaczęło puszczać dymy i gwizdać. Dała jednak radę, i potem już chciała przez płoty do nich skakać. 

Wycieczkę do Chabówki warto zaplanować na cały dzień, tak aby po zwiedzaniu skoczyć jeszcze na gofry do niedalekiej Rabki. Ale o Rabce innym razem.

Strona Skansenu w Chabówce: www.parowozy.pl/skansen/

środa, 28 sierpnia 2013

Atrakcyjna góra

Kawałek na południe od Andrychowa, tuż ponad doliną Soły stoi sobie góra. Nie specjalnie wysoka (761 m npm) ale całkiem atrakcyjna. Dojazd z Krakowa jest prosty. Jedziemy tak jak na Bielsko i w Kętach skręcamy na Czaniec a potem na Porąbkę. Droga przebiega przez zaporę na Sole, biegnie wzdłuż jeziora Międzybrodzkiego i potem w lewo przez most nad jeziorem do Międzybrodzia Żywieckiego. Jezioro, a właściwie nawet dwa (Międzybrodzkie i Żywieckie), są oczywiście sztuczne. Powstały poprzez spiętrzenie wód Soły zaporami w Porąbce i Tresnej. Na zaporach funkcjonują elektrownie wodne, a same jeziora poza funkcjami rekreacyjnymi, służą również jako zbiorniki retencyjne. Można się w nich kąpać, pływać na rowerkach wodnych, kajakach itp. Organizowane są również rejsy statkami wycieczkowymi po jeziorach. Jak traficie tam w sezonie to można skorzystać.

U podnóży góry Żar zlokalizowane jest lotnisko szybowcowe. Co chwilę samolot startuje żeby wynieść szybowce do góry, potem ląduje i od nowa. Można się napatrzeć do woli. Sama góra z oddali wygląda przez to jakby stado sepów nad nią krążyło. Warunki są wspaniałe, bo wzdłuż doliny pizga jak w przysłowiowym kieleckim:)

Najważniejszą dla nas atrakcją jest oczywiście kolejka szynowa (ktoś w to wątpił?). Bardzo podobna do tej na Gubałówkę. Widoki z trasy na zalew, dolinę Soły i okoliczne góry – boskie. 






 Tłok w bardziej popularne dni jak najbardziej występuje. Na górze wieje jeszcze bardziej niż na dole:) Byliśmy tam kilka razy i za każdym razem wiało podobnie, więc skłaniam się ku stwierdzeniu że to normalne.
Na szczycie góry czeka atrakcja raczej niespotykana - wielki zbiornik wodny, część elektrowni szczytowo pompowej Porąbka – Żar. Ma 650 m długości i 250 m szerokości i mieści ponad 2 miliony metrów sześciennych wody. Można sobie go obejrzeć przez ogrodzenie i trzeba przyznać że robi wrażenie.


Kolejna rzecz za którą lubię górę Żar to zjeżdżalnia grawitacyjna. Odkąd spróbowaliśmy z młodym pod Szyndzielnią, uwielbiamy zjeżdżać. Ta zjeżdżalnia jest fajniejsza, dużo szybsza. No chyba że przed wami zacznie zjeżdżać wycieczka emerytów traktując trasę zjazdowa jako miejsce do podziwiania widoków. Nam się taki jeden trafił. Na szczęście panowie z obsługi zaczekali aż się dowlecze do wyciągu i dopiero pozwolili nam zjechać.

Teraz będzie dobra rada:) Wybierając się na górę Żar weźcie ze sobą kanapki lub zorientujcie się w ofercie barów i restauracji gdzieś po drodze. Zaplecze gastronomiczne w okolicy dolnej jak i górnej stacji kolejki jest tragiczne. Na górze pizza w dzikim tłumie albo kiełbasa z grilla, na dole w restauracji jeszcze gorzej. Jedzenie okropne, czas oczekiwania na byle kotleta około godziny (przy w miarę nie wielu osobach na sali). No ale to tylko mała niedogodność wśród wielu zalet atrakcyjnej góry.