piątek, 10 października 2014

Tyniec to nie tylko Klasztor

OOOO wczesna jesień... jak śpiewała Nosowska:) Październik w tym roku póki co nas rozpieszcza temperaturami iście letnimi. Szkoda by było więc zmarnować ostatnie ciepłe dni na siedzenie w piaskownicy. Dzisiaj propozycja wycieczki niedalekiej aczkolwiek bardzo ciekawej. W piątkowe przedpołudnie wraz z ciocią Ż wybraliśmy się do Tyńca.

Tyniec (obecnie dzielnica Krakowa) oddalony jest zaledwie o około 10 km od centrum miasta. Znany Krakowianom i pewnie nie tylko głównie z usytuowanego tutaj Opactwa Benedyktynów. Monumentalna budowla wznosi się na wapiennej skale tuż nad Wisłą. 



Dzieje klasztoru są co najmniej burzliwe, jak większości warownych budowli. Został niejednokrotnie zburzony, odbudowany, przebudowany, zrujnowany i znowu odnowiony, napadnięty przez Tatarów, Czechów i pewnie innych też. Jadąc do Tyńca od strony autostrady najlepiej skręcić w ul. Benedyktyńską i dojechać nią nad samą Wisłę, w miejsce dawnej przeprawy promowej. Jest tam spory parking, bufet ze stolikami na powietrzu oraz przystanek tramwaju wodnego. Stamtąd udajemy się ścieżką w górę rzeki. 

I tutaj będzie trochę geologii. Idąc wspomnianą ścieżką po lewej stronie mamy pionową wapienną skałę, na której stoi Klasztor po drugiej zaś stronie skałki w Piekarach. To zręby czyli formy tektoniczne powstałe na skutek pękania sztywnej powierzchni i wypiętrzania jej wzdłuż uskoków. Miały na to wpływ ruchy związane z wypiętrzaniem i nasuwaniem się Karpat. Cała okolica zbudowana jest podobnie. Mamy wapienne wzgórza oddzielone od siebie głębokimi zapadliskami. Jednym z nich płynie Wisła. Jest to tzw. przełom pozorny. 

Na ścieżce, kilkadziesiąt metrów od parkingu, natrafimy na spory odłamek skalny, który oderwał się w od zrębu na skutek trzęsienia ziemi, które miało miejsce prawdopodobnie w XVIII wieku. Miało ono prawdopodobnie siłę 8 stopni w skali Richtera. 


 Idąc wałem wzdłuż Wisły możemy podziwiać coraz szerszy widok na Opactwo. 

Widok na Opactwo z wałów

 Droga po kilkuset metrach skręca w lewo, aby okrążyć ogrody klasztorne i wyprowadzić nas z powrotem do ul. Benedyktyńskiej. Kamienną drogą wśród starych drzew docieramy do klasztornych bram. 

Dziedziniec jest bardzo zadbany i malowniczy. Jest tutaj kawiarnia oraz sklep z produktami benedyktyńskimi (syropy, wina, nalewki, zioła itp.). 




Z murów można podziwiać widoki na przełom Wisły, a nawet przy dobrej widoczności panoramę Beskidów. Dla dzieci atrakcją może być spora zabytkowa studnia z wielkim kołem. Warto również wspomnieć, że w sklepiku są lizaki:)

Studnia na klasztornym dziedzińcu

Widok z murów na Wisłę i Beskidy


Klasztor najlepiej prezentuje się z drugiego brzegu – z Piekar. I tu ciekawostka; widok ten wykorzystano w filmie „Ogniem i Mieczem” jako „Bar wzięty”.

Tyniec to także idealne miejsce na spacery i to szczególnie jesienne. Wspomniana wcześniej zrębowa budowa geologiczna okolic sprawia, że miejsce jest bardzo urozmaicone. Lasy Tynieckie to drugi co do wielkości (po Lesie Wolskim) kompleks leśny w granicach miasta Kraków. Gęste lasy głównie liściaste, z dużym udziałem dębu występują tutaj na zmianę z murawami kserotermicznymi na wierzchowinach. 

Jesienny las na Boguciance

Fundacja Miejski Park i Ogród Zoologiczny wyodrębniła na okolicznych wzgórzach kilka tzw. uroczysk. Są to szczególnie atrakcyjne fragmenty krajobrazu z tablicami informacyjnymi oraz wyznaczonymi szlakami spacerowymi. Mamy więc między innymi Uroczysko Tyniec, Kowadza, Wielkanoc (fajna łąka z południową ekspozycją, można się opalać). Dokładna mapa wraz z opisem dostępna jest na stronie http://zoo-krakow.pl/szlak_lasow/vtour.html.
Polecam też zbaczanie ze szlaków w poszukiwaniu ładnych polanek, grzybów i nieczynnych kamieniołomów. 

Kania ... albo i nie:)

Goździk kartuzek  

Po spacerku skoczyć można na kawkę do restauracji tarasy Tynieckie usytuowanej w sąsiedztwie parkingu nad Wisłą. Miejsce ładne, jest placyk zabaw dla dzieci (ogrodzony). Co do jedzenia się nie wypowiem bo nie próbowałam. Kawa mrożona słodka jak cholera.

Zachęcam wraz z ciocią Ż do odkrywania Tyńca i okolic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz