wtorek, 8 października 2013

Chaty w cieniu zamczyska


Aby trochę odpocząć od kolejek i pociągów postawiliśmy na wycieczkę bardziej historyczną. Udajemy się na zachód od Krakowa drogą nr 780 (przedłużenie ul. Księcia Józefa), w kierunku Bierunia. Kawałek drogi za Alwernią, w miejscowości Babice, skręcamy w prawo na spory parking u stóp zalesionego wzgórza (wyraźne tablice informacyjne). Widać stąd już doskonale kamienną wierzę zamkową. To ruiny zamku Lipowiec, dawnej siedziby biskupów krakowskich. Do zamku prowadzi wygodna droga, początkowo asfaltowa, później leśna. Warto tutaj dodać że bukowy las otaczający zamek jest naprawdę przecudnej urody:) Udało nam się podjechać wózkiem. O ile nie macie parasolki na malutkich kółeczkach to spokojnie się da. Kiedyś do zamku prowadziły drewniane schody, ale zostały rozebrane i obecnie śladu po nich nie ma.

Leśna droga prowadząca do zamku
 
Schody prowadzące kiedyś do zamku.

Sam zamek jest typową gotycką warownią. Pełnił on w przeszłości rolę więzienia dla niepokornych księży.
Do bramy prowadzi drewniany pomost. Zwiedzać można oba piętra zamku oraz wierzę. Mamy pomieszczenia dawnych celi więziennych, poprawczych, kuchnię, refektarz, kaplice a nawet skarbiec. W jednym z pomieszczeń urządzona jest wystawa prezentująca burzliwe dzieje zamku na przestrzeni wieków. 

Zamek Lipowiec

 Ostatnim punktem zwiedzania jest wieża. Wyjść na nią nie jest łatwo. Na górę prowadzą bardzo wąskie i kręte schody, a pod sam koniec pionowa drabinka. Na szczęście w połowie drogi jest „mijanka” bo można się tam zakorkować:) Dzieci niestety nie podołały wyjściu na samą górę. W sumie się nie dziwię, trochę to klaustrofobiczne miejsce. Na szczycie wieży jest niewielki tarasik widokowy. Podziwiać możemy dolinę Wisły oraz panoramę Beskidów z Babią Górą i Pilskiem na czele.

Jak każde szanujące się zamczysko, Lipowiec też m swoją legendę o duchach. Ponoć w księżycowe noce, około północy nagle wieje chłodem, a na dziedziniec zajeżdża kareta ciągnięta przez sześć par czarnych koni. Z karety wychodzi dostojnik oraz prowadzony przez strażników skazaniec. W momencie kiedy kat podnosi topór wszystko znika.
Na zamku ukazuje się też podobno Biała Dama – córka dowódcy straży zakochana w więźniu.

Opuszczamy zamczysko i zmieniamy klimat z mrocznego na sielankowy. Wszystko za sprawą znajdującego się u podnóża wzgórza zamkowego skansenu. Nadwiślański Park Etnograficzny – bo taka jest właściwa nazwa tego miejsca – gromadzi obiekty budownictwa drewnianego charakterystyczne dla zachodniej małopolski. Mamy więc chaty, spichlerz, dom sołtysa z oryginalnym wyposażeniem, chlewik, młyn, a nawet kościół z dzwonnicą. Są piękne ule wykonane z grubych pni drzew i studnia z żurawiem. Wszystko bardzo ładnie położone i zadbane. Aż by się chciało za poetą powtarzać „Wsi spokojna, wsi wesoła..” :)







Warto wiedzieć, że oba obiekty podlegają jednemu zarządcy, dlatego kupując bilet łączony możemy liczyć na zniżki. Obsługa jest bardzo miła i dokładnie informuje co i jak.

Na terenie skansenu działa restauracja serwująca typowo polskie, regionalne potrawy w przystępnych, jak na ten typ lokalu, cenach. Co istotne można płacić kartą.
W drodze powrotnej chcieliśmy zahaczyć o kolejny zamek na szlaku Orlich Gniazd – zamek Tenczyn w Rudnie. Niestety obecnie jest on zamknięty. Tablica informuje o groźbie katastrofy budowlanej. Widać że prowadzone są jakieś prace mające na celu ochronić go przed całkowitym zawaleniem, ale terminu ich zakończenia niestety nie znam. Fajnie by było gdyby jakoś sensownie go odremontowali i zabezpieczyli, bo to kawał zamczyska i miejsce ze wszech miar kultowe:)
Kilka ładnych lat temu wyglądał tak:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz