wtorek, 7 maja 2013

W godzinę dookoła świata – Park Miniatur w Inwałdzie

Plany na spędzenie kolejnego dnia długiego weekendu były całkiem inne. Nadzieje na to że może jednak nie będzie padać rozwiała poranna ulewa, burza, pioruny itd. Siedzenie w domu z dziećmi grozi jednak stratami w ludziach więc z lekką nieśmiałością wyruszyliśmy w drogę.
Mieliśmy dojechać gdzieś w okolice Międzybrodzia Bielskiego a wylądowaliśmy w Inwałdzie.

Wioska tuż obok Andrychowa słynna stała się dzięki wybudowaniu parku rozrywki. Składa się on z grubsza z dwóch części Parku Miniatur i Warowni Inwałd. Zwiedziliśmy tylko Park Miniatur głównie z powodu pogody oraz delikatnie mówiąc ciut za wysokich cen biletów. Jeśli chcemy zwiedzić oba obiekty będzie nas to kosztować 38 zł za osobę dorosłą i 34 za dziecko od lat 4 (młodsi na darmo). W naszym przypadku 110 zł. No przesada.

Już na wstępie pojawiły się kłopoty. Okazało się, że padły terminale i kartą nie zapłacimy, a najbliższy bankomat znajduje się w Andrychowie. Po dojechaniu do Andrychowa okazało się, że bankomatów tam niewiele, a z dostępnych nie wszystkie działają. Ale dla chcącego nic trudnego więc jakoś się udało zdobyć gotówkę. Trochę szkoda, że w miejscu nastawionym tylko i wyłącznie na turystów i ich pieniądze zdarzają się takie problemy.

Przy wejściu dostaliśmy mapkę i wyruszyliśmy na zwiedzanie. Park nie jest specjalnie duży, ale dość ładnie wyglądający. Alejki prowadzą nas to miniaturowych zabytków architektury polskiej jak i światowej. Każda jest opisana, łącznie ze skalą, w jakiej została odwzorowana. 

Miniatury - Polska

Miniatury - Świat

 Pomiędzy „budowlami” rosną miniaturowe roślinki, jest kilka altan i mostków. Szkoda, że nie działała kolejka odjeżdżająca z miniaturowej stacji Czeski Cieszyn, bo młody jako wielbiciel kolei bardzo się na to nastawił. Pewnie pogoda nie była dość dobra. 


 Największą atrakcją był dla dzieci Zielony Labirynt. Sporej wielkości labirynt zrobiony z wysokiego żywopłotu wcale nie jest taki prosty do przejścia. Ponad nim postawiony jest drewniany pomost z którego można dawać wskazówki zagubionym. Młody z tatą poradzili sobie jednak bez pomocy.

W ramach biletu można korzystać też z urządzeń miniaturowego lunaparku. Jest duża zjeżdżalnia, koło młyńskie jakieś karuzele. Oczywiście w deszczu nieczynne. Trochę szpeci całość wyjęta z kosmosu wielka piramida z jakimś „Egipt horror show”, brzydki pawilon „Kino 5D” i inne takie badziewia. Co kto lubi.

Nad parkiem góruje Zamek z wieżą, w którym mieści się restauracja, toalety oraz punkt widokowy.
Jedzenie raczej marne, lepiej byłoby zjeść coś po drodze. Ceny oczywiście całkiem nieadekwatne do jakości.

Podsumowując, fajnie pojechać zobaczyć. Trzeba się tylko nastawić na totalną komerchę i pewnie, w bardziej popularnych terminach, spory tłok. Dzieciakom się podobało. Gdyby działała kolejka to pewnie byłby szał pał:) Mnie takie miejsca generalnie drażnią, no ale nie ja tu jestem najważniejsza:)

Link do strony parku: http://www.parkminiatur.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz